Lucy - 2006-09-02 18:03:19 |
Ludwig van Beethoven i Sid Vicius.... Różni ludzie, różne epoki, różne historie... Niepodobni ani fizycznie, ani mentalnie ani w żaden innych sposób... Ale postaci autentyczne, ludzie którzy żyli, tworzyli, zostawili po sobie... Wampira można zagrać w różny sposób, obdarzając go indywidualnym rysem, kreując postać, nie można jednak kreować kogoś kto był i żył... trzeba się nim stać...
Na zdrowy rozum niemożliwe jest żeby jedna osoba mogła odtworzyc te dwie tak krańcowe rózne postaci... Niemożliwe? :D
Nie wiem jak naprawdę wyglądał Sid, bo nigdy mnie to specjalnie nie interesowało, nie byłam fanką Sex Pistols, Beethovena zaś znam tylko z niewyraźnych portretów i rycin... ale już nigdy, przenigdy nie będę w stanie wyobrazić sobie, że Sid nie był Gary'm, ani że Beethoven mógł wyglądać i zachowywać się inaczej...
|
gary1oldmansailormary - 2006-09-24 11:35:40 |
"ja mam calom dyskografie sex pistols i kiedys widzialam ich teledysk i uwazam ze gary jest bardzo dobrym odtwurca sida jak ich porownac to sa bardzo do siebie podobni ale mi osobiscie bardziej sie podoba spiew garego niz sida bo ich porownalam i gary ma ladniejszy glos a jesli chodzi o bethoveena to mam prawie wszystkie jego utwory i przeczytalam 3 jego biografie ogulnie to fajny byl^^
|
reddie - 2006-09-25 03:06:32 |
całom - całą odtwurca - odtwórcą ogulnie - ogólnie
o.o. (sailormary, nie gniewaj się, że poprawiam, ale jak poczytasz forum, to gdzieś jest info na temat mojej "misji" ;) )
Jeśli chodzi o odtwarzanie przez Gary'ego postaci, które zaistniały w historii ludzkości (Ludwig, Sid), to mogę powiedzieć tylko jedno: chapeau bas.
|
gary1oldmansailormary - 2006-09-27 20:27:42 |
sorki za bledy ^^
|
Rosencrantz - 2006-09-30 11:14:34 |
Ja nie wiem ale ostatnio pałam większą miłością do muzyki poważnej. Ludwig <3
A i tego pani mnie zwerbowała do chóru, jako sopran, no i będę śpiewać Odę do Radości. ło
|
reddie - 2006-10-01 18:19:07 |
"Freude, schöner Götterfunken, Tochter aus Elysium..." :mrgreen: Ciekawe, czy Ludwig van Beethoven miał w sobie radość? Bo jeśli wnioskować z kreacji Gary'ego, miał chyba poważne problemy emocjonalne i depresję, co mnie nie dziwi. Ciężko zmagać się z własnym geniuszem. Oldman coś o tym musiał wiedzieć, gdy przygotowywał rolę...
|
Lucy - 2006-10-02 18:14:56 |
reddie napisał:Ciekawe, czy Ludwig van Beethoven miał w sobie radość? Bo jeśli wnioskować z kreacji Gary'ego, miał chyba poważne problemy emocjonalne i depresję, co mnie nie dziwi.
Jeżeli faktycznie "Wieczna miłość" jest filmem traktującym o życiu Beethovena (bo szczerze mówiąc nie wiem ile w nim fikcji, a ile faktów), to trzeba przyznać, że nasz mistrz nie miał zbyt wielu powodów do radości... Może i bywały w jego życiu chwile szczęścia, ale trudno nazwać go człowiekiem szczęśliwym. Wbrew pozorom cierpiał przecież nie tylko przez swoje kalectwo, ale własnie przez swój geniusz. Jego wielkość zasługiwała na podziw i hołdy, których nie był w stanie przyjmować tak, jakby tego chciał. Stąd frustracja. Z drugiej jednak strony, nie od dziś wiadomo, że z bólu, pustki i osobistych dramatów rodzą się największe, najpiękniejsze dzieła. Twórca musi "za miliony kochać i cierpieć katusze", do końca samotny i nieszczęśliwy. Gary kreując postać Ludwiga może faktycznie odnalazł w jego życiu wiele z własnych doświadczeń (film wyraźnie wskazuje na winę ojca w nieszczęsciu syna)... Znowu potrząsał snow-shaker'em pełnym własnych emocji...
|
Rosencrantz - 2006-10-03 09:11:52 |
Faktów jest tyle że miał parę lasek, był okropny dla ludzi, i był geniuszem:)
Snow-shaker!
|